Ostatnia aktualizacja artykułu 2020/06/18
Marek Hoffmann, znany szerzej jako AdBuster, to polski YouTuber, który zaczął swoją internetową działalność od konfrontowania przekazów reklamowych z rzeczywistością. Mówiąc wprost, sprawdzał czy to, co słyszymy i widzimy w reklamach ma jakikolwiek związek z prawdą i bez skrupułów punktował marketingowe manipulacje. Obecnie ma ponad milion subskrybentów i jest jednym z najpopularniejszych polskich vlogerów. Dlaczego o nim piszę? Ponieważ jednym z jego ostatnich filmów AdBuster testuje firmy kurierskie.
AdBuster tłumaczy na początku materiału, że stanął przed wyzwaniem wysłania wielu paczek i okazało się, że ma nikłą wiedzę w tym temacie. Postanowił więc przy okazji poznać świat logistyki i sprawdzić, który z kurierów jest szybszy i czy na pewno szybszy znaczy również lepszy. Co wynikło z testów? Oto krótkie podsumowanie.
Spis treści
Na czym polegał test?
Vloger wybrał trzy firmy kurierskie, których oferty i szybkość realizacji usługi zamierzał porównać. Były to: Pocztex, DPD i GLS. Następnie nadał u nich dokładnie takie same paczki i wysłał je w podróż ze Swarzędza do Tarnowskich Gór. Miały do przebycia około 375 kilometrów.
Każda paczka była pusta w środku i ważyła tylko 0,6 kg, co jest dość ważne w kontekście tego, ile kosztowała przesyłka u poszczególnych przewoźników.
Ceny prezentowały się następująco:
- Pocztex – 41 zł
- DPD – 14 zł
- GLS – 15,98 zł
Przy założeniu, że wybrane zostały podobne usługi, różnice są dość znaczące. Szczególnie oferta cenowa Pocztexu jest wyraźnie wyższa niż u konkurencji. AdBuster nie wspomina nic o jakości obsługi w samych punktach nadawczych, zakładam więc, że nie wydarzyło się tam nic niepokojącego i wszystko przebiegło sprawnie. Paczki zostały nadane w odstępie kilkunastu minut, więc to też nie powinno mieć wpływu na termin doręczenia.
Kiedy przesyłki dotarły do odbiorcy?
Pierwsza paczka, wysłana Pocztexem, pojawiła się następnego dnia po nadaniu, czyli w piątek. Niestety okazało się, że została nieco zgnieciona.
Jako druga (2 godziny po Pocztexie) na miejscu była ta dostarczona przez DPD (kondycja przesyłki była bez zarzutu). Następnego dnia (sobota) dotarła ostatnia, przywieziona przez kuriera GLS. W związku z tym, że głównym kryterium oceny był czas dostawy, GLS odpadł z rozgrywki, a finał rozegrał się między Pocztexem a DPD. Dogrywka polegała na tym, że paczki zostały odesłane do Swarzędza, by sprawdzić, która dotrze na miejsce jako pierwsza. Ponownie wygrał Pocztex, był szybszy o około 2 godziny. Podsumowując, testy przyniosły następujące wyniki:
Czy szybszy zawsze oznacza lepszy?
AdBuster chciał przetestować głównie szybkość, więc teoretycznie Pocztex, który okazał się najdroższy, ale najszybszy, wygrał, choć niestety dostarczył uszkodzoną paczkę. Gdyby znajdowało się w tej przesyłce coś, co może ulec zniszczeniu, wolałabym otrzymać paczkę nawet dzień później, ale jednak w całości. Chyba nawet najszybsza dostawa nie zadowoliłaby nas, gdyby zamawiany produkt doszedł uszkodzony, prawda?
DPD wypadło poprawnie, ale wylądowało na drugim miejscu, ponieważ miało 2 godziny straty do Pocztexu. GLS odpadł z rywalizacji, bo dowiózł paczkę dzień później niż jego konkurenci, do tego była to sobota, w którą doręczenie jest zwykle dodatkowo płatne. AdBusterowi zależało na jak najlepszym porównaniu podobnych usług, więc zakładam, że raczej nie zaznaczył opcji „dostawa w sobotę”. Niestety, żadnych szczegółów vloger nam nie ujawnia. W tej sytuacji nie da się określić, co spowodowało opóźnienie i czy faktycznie było to opóźnienie czy jednak inna usługa, która miała inny czas realizacji niż pozostałe.
W ten sposób przeprowadzony test pokazał niewiele, bo czy szybkość doręczenia, w sytuacji, kiedy paczka jest uszkodzona, to najważniejszy argument? Niestety, w pudełku nic nie było, więc nie możemy stwierdzić czy zawartość także byłaby zniszczona. Niemniej jednak, moim zdaniem, Pocztex powinien zostać zdyskwalifikowany.
Co tak naprawdę pokazały testy?
Materiał nagrany przez AdBustera pokazał na pewno różnice w cenach oraz to, że przeciętny człowiek może nie do końca rozumieć, jak działają tego typu usługi. Porównanie terminów dostawy poszczególnych firm co do godziny, w momencie, gdy nie zamawiamy doręczenia w dokładnie określonym czasie, nie jest słuszne. W przypadku usług „dostawa w 24 h lub 48 h” liczy się tylko to, czy paczka dotarła do odbiorcy w wyznaczonym przedziale czasowym. Nawiasem mówiąc, bardzo rzadko zdarza się, że firmy kurierskie podają dokładne godziny doręczenia. Częściej są to ustalone okienka czasowe. Jak to dokładnie działa możecie sprawdzić np. na furgonetkadzis.pl.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie warto oceniać firm kurierskich pod kątem „kto szybciej”. Każdy kurier jest odpowiedzialny za dostarczenie przesyłek w danym rewirze i dostaje konkretny plan trasy na cały dzień, by zoptymalizować zużycie paliwa. Musi dostarczać przesyłki pod kolejne adresy zlokalizowane najbliżej siebie, a nie np. jeździć z jednego końca miasta na drugi i z powrotem. Gdyby testujący wysłał kilka paczek ze Swarzędza do jednego miasta, ale pod adresy zlokalizowane w oddalonych od siebie punktach, mogłoby się okazać, że różnice w czasie doręczenia, wysyłane nawet przez tą samą firmę, będą również wynosić kilka godzin. W takiej sytuacji, jednoznaczne ustawienie firm na podium byłoby utrudnione.
Czy testy można uznać za miarodajne?
Niestety, nie do końca. Wartość testów na pewno znacznie by wzrosła, gdyby wysłano kilka takich samych paczek (koniecznie z taką samą zawartością, np. plastikiem, który przy wyjątkowo brutalnym potraktowaniu mógłby się zniszczyć), różnymi firmami kurierskimi, ale w inne miejsca jednocześnie. Dlaczego? Choćby dlatego, o czym wspominałam wyżej, że każdy kurier ma swój rewir lub rewiry, które kolejno odwiedza. W jednym mieście paczka może dotrzeć już wczesnym rankiem, a w innym późnym wieczorem i nadal będzie to poprawnie wykonana usługa, ponieważ zmieściła się w wyznaczonym przedziale czasowym.
Rozumiem, że szersza grupa kontrolna i większa liczba zmiennych skomplikowałaby całe przedsięwzięcie ;), ale jednocześnie pozwoliłaby przeprowadzić bardziej miarodajne testy, i dopiero uśrednione wyniki dałyby nam obraz aktualnej kondycji branży kurierskiej w Polsce.
Podsumowując, test AdBustera pozwala nam wstępnie ocenić głównie dwa aspekty: ceny oraz fakt, jak poszczególne firmy obeszły się z paczkami. Do wysunięcia innych wniosków, mamy zbyt mało informacji.
Co dalej?
Mimo wszystko, to świetnie, że AdBusterowi chciało się przeprowadzić taki eksperyment, ponieważ każda forma sprawdzenia kondycji branży kurierskiej w Polsce (nawet taka z lekkim przymrużeniem oka), przyczynia się do jej rozwoju. Klienci zyskują większą wiedzę o dostawcach, a ci widząc swoje niedociągnięcia, mogą zrobić coś, by je poprawić.
Czekam z niecierpliwością na drugą rundę, ponieważ vloger zapowiedział, że kolejna odsłona będzie międzynarodowa, a zmierzą się ze sobą firmy DHL, UPS i FedEx. Jeśli drugi test zostanie wykonany w podobny sposób jak pierwszy, nadal nie będzie to wiarygodne porównanie usług konkurentów, ale i tak ciekawa jestem, jaki będzie wynik.
Źródło zdjęcia głównego: depositphotos.com